I cholera piątkowe pokusy lekko zwyciężyły. No może nie lekko. Mocno. Tylko ciężko się przestawić na trochę inny tryb. No ale mam jeszcze 11 tygodni czy coś ;) Dzisiaj rower. Zamierzam przejechać baaardzo dużo oczywiście plus to co jest w planie treningowym. Zaćmienie Superksiężyca przespałam. Niestety pełnia źle na mnie wpływa, więcej włosków mi wyrasta i nie mogę spać ;P Dziwne sny w nocy co chwile mnie budziły. No ale trzeba robić swoje dalej! Magisterko- po rowerze biorę się za ciebie!

Okej. Dzisiaj pierwszy dzień. Zobaczymy jak to będzie. Czas na drugie śniadanie :) Do dzisiejszej (jak na razie) aktywności zaliczam jazdę na rowerze: 17,7 km w ciągu 1h 15min, ogólna ilość kcal spalonych to 697 (wg sport testera), średnie tętno wynosiło 149 u/min zaś maksymalne 180 u/min, także aż tak źle to nie jest :) Najwięcej pokus czyha w piątek. Zobaczy się ;)

UF. Jutro pierwszy dzień 12-tygodniowrgo wyzwania. Zobaczymy jak się sprawdzi ten program. Jestem strasznie ciekawa. Pragnę wrócić do formy jak na zdjęciu profilowym albo nawet i lepiej ;) Może przy okazji uda mi się mojego partnera (znowu) skusić do diety plus ćwiczeń... To wszystko się wyjaśni w praniu. Może to też pomoże mi w pisaniu pracy magisterskiej... OBY!