Ubyło mi 3 kg przez ostatnie 2 tygodnie. Tempo może nie powalające, ale do przodu. Zagapiłem się i wygasł mi abonament, a tak było fajnie widzieć wykres z opadającym kółeczkiem masy ciała i ilościa tkanki tłuszczowej. W tygodniu chyba się szarpne i kupie znowu dietę i cwiczenia. Lubię zaznaczać, zaliczony trening i zjedzone posiłki. No i to kółeczko... Niech dalej opada!

Lubię towarzystwo Pań, ale chciałbym czasem tak po męsku się zmotywować. A tu w nieco przytłaczającej mniejszości jestem. Nie chce pisania kilometrowych wpisów, ale byłbym wdzięczny za męskie klepniecie w plery...

Zanim zrobiłem trening kardio, przejechałem się pół godziny na rowerze. Z resztą trening kardio też zrobiłem na rowerze.
Chyba kupię sobie pulsometr, będzie mi łatwiej stwierdzić, czy jestem w strefie intensywności, w której powinienem być.
Ponieważ nie jestem w stanie zapamiętać treningu, wydrukowałem go sobie i wiozłem w uchwycie na gps. Polecam!

Po treningu czułem się fajnie - byłem lekko zmęczony, ale nie wykończony. Rozciągałem się już po powrocie do domu.
No i odkryłem, że lubię koktajle mleczne :)

nigdy nie prowadziłem bloga i nie zamierzam. Jednak podobno pisanie dziennika odchudzania pomaga w zrzuceniu wagi, no to chociaż z pisaniem dziennika spróbuję.

Na razie trenuję dzielnie, ale zagapiłem się z odznaczaniem ćwiczeń i przepadło mi parę kalorii, które nie zostały zapisane na moim koncie, ale mam nadzieję, że moje ciało zauważyło wysiłek :)

Postaram się zaznaczać zrobiony trening, bo widok rosnącej liczby na moim koncie działa na mnie motywująco.
Może i waga wkrótce pokaże mniej?