kondycja, zdrowie
Miasto: Łódź
Wiek: 44
Aktualna waga:75.00 kg
Wzrost: 158 cm
od 28.09.2015
Liczba treningów
- 1
- 5
- 4
Spalone kalorie
- 2
- 3
- 8
- 4
- 1
- 0
Zrzucone kilogramy
- 3
- 1
11.06.2016, godzina 01:04
nowy cel
Cel nr 1 został osiągnięty. 25 kg mniej w 8 miesięcy i stan niemal z czasów panieńskich, czy raczej bezdzietnych, bo to nie zmiana stanu cywilnego, ale stanu rodzinnego skutkowała znaczną zmianą w obwodach.
Cel nr 1 został osiągnięty bez dzienniczka. Bo po pierwsze obok wciąż słyszałam, że nie ma się co cieszyć za szybko, bo ile razy zaczynałam odchudzanie itd. No a skoro ma być porażka, to po co przeżywać ją publicznie. A po drugie – i chyba ważniejsze – droga do celu okazała się bardzo prosta. Powtarzam to wszystkim wokół, którzy widząc taki ubytek mnie w takim krótkim czasie nie mogą się nadziwić. Ta dieta to najlepsza dieta w moim życiu. A tych było sporo i w znacznej mierze skuteczne – przynajmniej na jakiś czas Ale nigdy tak proste do utrzymania, nigdy w zasadzie bez wyrzeczeń. Zresztą kto widział moje posiłki nie mógł uwierzyć, że to dieta. Że niby na diecie i 3 kromki chleba na śniadanie, i to z masłem! (oczywiście nie licząc dodatków, nie że tylko z masłem). Że obiad to coś więcej niż smutna pierś z kurczaka z surówką. Że takie porcje, jak nie dieta. A kilogramów ubywało stale. Naprawdę best diet of my life. No i ćwiczenia. Tak skuteczne, że na ich rzecz przyjaciółka porzuciła Shape Your Body z Cindy, którym była wierna od lat dwudziestu już chyba. Faktycznie są niesamowite te ćwiczenia siłowe – i to bez umierania w trakcie (bo uznałam, ze nie muszę mieć opcji super ekstremalnej. Wystarczy mi trening zwykły). Takich nóg nie miałam chyba nawet dawno, dawno temu, kiedy było mnie jeszcze kilka kilo mniej .
Czyli udało mi się osiągnąć cel nr 1. Teraz zaczynam walkę o utrzymanie efektu. I to chyba będzie trudniejsze, bo łatwo znaleźć motywację, kiedy BMI wskazuje otyłość, a lekarz grozi palcem, że jak nie zrobię z sobą czegoś do 40-tki, to wyniki badań przestaną mi się podobać. Łatwo realizować plan odchudzania wymyślony przez innych, kiedy co tydzień na wadze i w obwodach widać efekty. Jest wtedy wsparcie rodziny i znajomych. Nikt nie namawia do ulegania pokusom. Wszyscy biją brawo, że takie postępy i taka wytrwałość. A teraz trzeba się nauczyć żyć normalnie i znaleźć złoty środek między dietą a drobnymi grzeszkami. Bo efekt jo jo nie śpi. Może to pisanie pomoże utrzymać motywację. Mam taka nadzieję, bo wyrzuciłam już niemal wszystkie duże ubrania i nie mam siły na kolejną zmianę garderoby :)
Na razie mam po swojej stronie nawyki wyuczone przez tych 8 miesięcy. Jak system gotowania obiadów do pracy wieczorem (3 porcje: 2 na dwa kolejne obiady, 3 do zamrażarki na czas lenistwa). Jak planowanie posiłków na kilka dni naprzód (naprawdę można być matką dzieciom i mieć lat –dzieści i żyć bez takiego planowania; ale z planowaniem jednak łatwiej). Odkryłam mnóstwo nowych smaków i połączeń. Zasmakowałam w kaszach i ryżach z warzywami. Odkryłam kalkulatory kaloryczności i wartości posiłków, bo obiady z programu po kilku miesiącach przestały mi wystarczać - chciałam więcej opcji bezmięsnych. Niestety ze względów zdrowotnych na kilka miesięcy musze zrezygnować z ćwiczeń. Zostają mi spacery.
Testuję dietę low fat (odchudzanie przeszłam z dietą IG – naprawdę dała radą z moja miłością do słodyczy!). Muszę odczarować przede wszystkim ziemniaki. Odczarowałam pieczywo, więc i z nimi się pewnie uda. Za kilka dni pierwsze pomiary po zmianie diety i kaloryczności. Trochę się boję, że wszystko się posypie bez tych ćwiczeń. Jest taka naturalna chęć, żeby zostać przy tym znanym scenariuszu i dalej sobie chudnąć. Ale już starczy. Powiedziałam sobie 60 kg. I teraz trzeba nauczyć się tak jeść, żeby utrzymać.
Strasznie długi ten pierwszy wpis. Starczy tych zwierzeń :)
3 komentarzy
16.07.2016, godzina 15:33
18.06.2016, godzina 14:06
16.06.2016, godzina 09:45
Fundusze Europejskie dla rozwoju regionu łódzkiego
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego