kondycja, zdrowie
Miasto: Łódź
Wiek: 44
Aktualna waga:75.00 kg
Wzrost: 158 cm
od 28.09.2015
Liczba treningów
- 1
- 5
- 4
Spalone kalorie
- 2
- 3
- 8
- 4
- 1
- 0
Zrzucone kilogramy
- 3
- 1
19.06.2016, godzina 09:46
Słodkie demony w głowie
Pierwsze dwa tygodnie fazy utrzymania za mną. Dzieje się w głowie i na wadze :)
Po poprzednim wpisie nastąpiło ważenie. I trzeba było przełknąć smutną prawdę: jak się nie ćwiczy i je nieco więcej (u mnie dodatkowe 100 kcal na początek) niż w czasie odchudzania, to waga nie tylko nie spada, ale czasem i wzrasta. No i pojawił się kilogram więcej. Pierwsza myśl to oczywiście szybko wrócić do diety. Całe szczęście dietetyk programu uprzedzała mnie zanim rozpoczęłam tę fazę, że wahnięcia do 2 kg mogą się pojawić w obie strony. I to jest ok.
Ufna zatem, że to jest normalne (ale jednak nieco zawiedziona tym, że kilogram na wadze się pojawił) weszłam w nowy tydzień. A tu we wtorek nie tylko pożegnanie kolegi w pracy (i ciasta), ale i przedszkolny piknik rodzinny i konkurs na najlepsze ciasto domowe. Startowało 15 mam, w tym 2 z tortami bezowymi (marzyłam o nich od miesiąca, ale powstrzymywałam się przez pieczeniem). Nauczona już w czasie odchudzania, że takie małe rozpustki od czasu do czasu to się robi zamiast posiłku, a nie oprócz, odpuściłam tego dnia i drugie śniadanie, i grilla na pikniku, i w końcu kolację. Ale to był baaardzo słodki wtorek zakończony baaardzo dużymi wyrzutami sumienia
Po zmianie diety na vege (law fat jednak dla mnie jest za bardzo mięsna – chyba jeszcze bardziej niż IG), do końca tygodnia byłam już bardzo grzeczna i pilnowałam diety. Muszę znaleźć tę nową dobrą kaloryczność dla mnie i nauczyć się porcji. Dopiero wtedy będę mogła odciąć pępowinę od programu. Tak myślę. W każdym razie rezultat tygodnia na wadze niebo lepszy niż się spodziewałam. Bo nagle zniknęło 1,5 kg. Zobaczymy co dalej będzie.
Ok, było o problemie na wadze, teraz o problemie w głowie – bo to z niego wynika ten wagowy. Coś mi się przestawiło chyba, kiedy osiągnęłam cel nr 1. Przez całe odchudzanie zupełnie zanikła u mnie ochota na słodycze. Zupełnie. Na pewno duża w tym rola diety IG, bo fakt że nie miałam skoków cukru zrobił swoje. Ale nie miałam też w głowie ochoty na słodycze . A teraz - choć ciało nadal za cukrem nie krzyczy - głowa ma ciągle ochotki. Chodzą za mną jakieś torty, kawy z McDonalda, desery lodowe i takie tam. Mam nadzieję, że słodki wtorek z piknikiem trochę zaspokoi apetyt na tort. A przynajmniej póki co karmię te ochotki z głowy wyrzutami sumienia. Może wystarczy ich jeszcze na tydzień :)
Jeszcze tylko 2 miesiące i wrócę do ćwiczeń. Chyba zacznę odliczać w kalendarzu. Dużo bezpieczniej się czułam wtedy. No i przy każdej zmianie ćwiczeń na nowo czułam że żyję, że mam jakieś nieodkryte wcześniej mięsnie :)
Póki co trzymam się diety i obserwuję. Naprawdę jestem szalenie wdzięczna dietetykowi programu - p. Ewie za pomoc w ogarnięciu tematu jak utrzymać wagę i nie zwariować :)
Kolejny tydzień walki -głównie z własną głową - przede mną. Zaczynamy.
0 komentarzy
Fundusze Europejskie dla rozwoju regionu łódzkiego
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego