odchudzanie, kondycja, elastyczność ciała, zdrowie, jędrne ciało, rozładowanie stresu, zdrowy kręgosłup i ładna postawa
Miasto: Bydgoszcz
Wiek: 51
Aktualna waga:70.00 kg
Wzrost: 167 cm
od 14.04.2015
Liczba treningów
- 0
Spalone kalorie
- 5
- 4
- 2
- 0
Zrzucone kilogramy
- 1
24.04.2015, godzina 07:14
Ha! Przetrwałm wtorkowo-środowy kryzys! Zaczęłam bardziej przykładać się do treningów i ....zaczęłam czerpać z tego radość! Nie jest to jeszcze to, co mi się marzy ale najważniejsze, że ruszyłam! Nawet przeciągam ćwiczenia, robię"swoje" dodatkowe na partie ciała, których u siebie nie znoszę. Pilnuję diety, ostatni posiłek jem najpóźniej o 18.00. Lionfitness wysyła mi maile o wprowadzaniu pomiarów, a ja mam nawyk, że ważę się tylko w piątki rano, no i ....! dzisiaj! 70,9! Wow! taką wagę miałam na początku marca br.! Byle teraz tego nie "spieprzyć" (ups, przepraszam), choć perspektywa przyszłego weekendu trochę mnie przeraża...wyjazd na majówkę, grill, alkohol, tort, goście.... moje urodziny....:) .... ale, ale nie będę martwić się na zapas, może uda się wyjść na dłuuuuuuuuuuugi spacer po uczcie....
Dokładnie, nawet jak sobie trochę pofolgujesz to spalisz to na spacerze, marszu albo zrobisz więcej powtórzeń. :)
Jakoś przebrnęłam urodziny! Niestety po weekendzie ciutkę więcej, ale to jeszcze (chyba) nie tragedia, z 70,9 na 71,1.... dziś poniedziałek, nowa szansa, nowe możliwości, nowe postanowienie, wracam do ścisłej diety :), tylko czasami się zastanawiam (bo tu akurat brak zamienników) skąd ja o tej porze wezmę czarną i czerwoną porzeczkę...świeżą?! zajadam wtedy kiwi....
22.04.2015, godzina 06:59
Dzsiaj to chce mi się wyć! Dosłownie! Wyć! Od tygodnia, kiedy zaczęłam dietę trzymam się dość ściśle przepisów, nie podjadam, jedynie zapijam wodą...przyplątała mi się angina, walczę z nią dzielnie. Trening zaczęłam dzień później ale zrobiłam WSZYSTKO! Czyli moja wola diety i zmiany siebie jest! Nadal! Ale przeciwności są kosmiczne! Na ostatnim spotkaniu rodzinnym (w ponioedziałek) moja "cudowna" ciocia powiedziała mi: "ale pięknie wyglądasz, przytyłaś, taka wielka baba się zrobiłaś".....pozwólcie, że zostawię to bez komentarza, kolejny dzień, praca: szef mi powiedział, że musi wagę towarową przynieść bo już podłoga pode mną trzeszczy (notabene ta podłoga trzeszczy pod każdym bo prosi się już o wymianę paneli w tym miejscu)....no i pach, coś we mnie pękło! Jestem załamana, odechciało mi się wszystkiego! Nie dziala to na mnie motywacyjnie tylko destrukcyjnie! I tak jest za kazdym razem....gdy zaczynam dietę, cieszę się z niej, trzymam jak mogę, walczę ze sobą, staram się...to pojawia sie"ktoś" kto mi podetnie skrzydła.....
Hej Nie załamuj się, moim zdanie takie głupie, niedojrzałe docinki powinny być tylko dla ciebie motorem napędowym do tego, żeby pokazać im że się mylą, utrzeć im nosa kiedy przyjdziesz piękna, szczuplejsza, chudsza. Ja zaczynam od dzisiaj i mam zamiar osiągnąć zamierzony cel, przede wszystkim dla lepszego samopoczucia. Trzymam za Ciebie kciuki, będę zaglądała do Ciebie i Cię motywowała Pozdrawiam
Dzięki Sylwia :), tego mi chyba dziś trzeba, pozdrawiam! :)
17.04.2015, godzina 07:20
Dzisiaj mój pierwszy dzień nowej diety! Już dawno nie byłam aż tak podeksytowana, oby tak dalej trzymało...przynajmniej przez najbliższy miesiąc ;) Okazuje się, że szklanka maślanki naprawdę wystarcza, żeby poczuć się najedzonym. Obiecałam, że będę ćwiczyć w poniedziałki i czwartki i już pierwsza przeszkoda: najbliższy poniedziałek spotkanie rodzinne, nie będzie czasu na ćwiczenia... trudno, zrobię to dzień wcześniej lub dzień później. Najważniejsze zacząć! NIE DAM SIĘ! Powtarzam sobie to jak mantrę: ROBIĘ TO DLA SIEBIE, DLA SIEBIE, DLA SIEBIE!!!
Fundusze Europejskie dla rozwoju regionu łódzkiego
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego