306 osób online (199 desktop_mac) (107 stay_primary_portrait)
dotka

Jeszcze nie wybrano celu bloga.

Miasto:

Wiek: 43

Aktualna waga:65.00 kg

Wzrost: 180 cm

Moje osiągnięcia

od 18.11.2012

Liczba treningów
  • 0
Spalone kalorie
  • 0
Zrzucone kilogramy
  • 0

20.06.2013, godzina 20:56

klops! - wcale nie smaczny

Zmiana pracy przyczyniła się do całkowitej zmiany trybu dnia, co oczywiście odbiło się na programie ćwiczeń. 
Jeszcze nie wiem jak poradzić sobie z nowym rozplanowaniem czasu i dostosowaniem ćwiczeń na nowo: krótsze ćwiczenia - częściej, czy dłuższy trening ale 2 razy w tyg?
Jakieś pomysły pracocholicy?

Dodaj komentarz 1 komentarz
Witek LIONFITNESS 25.06.2013, godzina 07:04

Moja Droga, rozumiem Cię w całej rozciągłości. Seria niesamowitych zdarzeń całkowicie wytrąciła mnie z równowagi, w której całkiem dobrze sobie radziłem. Podobnie jak Ty musiałem dopasować się do nowych okoliczności, zmienić część nawyków, w tym także treningowe. Moja stara nowa recepta? Tutaj niewiele się zmieniło, bo jak wiesz, jestem zwolennikiem krótkich intensywnych wysiłków. Jako wsparcie polecam Junlgle Gyma - można się z jego pomocą zdrowo zmasakrować, nawet w domu :-) I ponadto - witam Cię serdecznie i życzę powodzenia w nowej pracy! :-)

30.05.2013, godzina 16:47

... leniwy dzień

Taaak, to jeden z dni, kiedy można oddać się lenistwu - przymusowe wolne, urzędy i sklepy pozamykane, deszcz leje z całą mocą.

Swoje "nicnierobienie" zagospodarowałam w przyjemny sposób - połączyłam ćwiczenia - rowerek, program fitness i rozszerzone rozciąganie mięśni. W sumie trwało to ponad godzinę. 
Po takim lenistwie - czuję, że żyję!

takiego właśnie leniuchowania życzę wszystkim forumowiczom

a Wy? jakieś aktywne plany na kolejny dłuugi weekend.

Dodaj komentarz 0 komentarzy

22.05.2013, godzina 16:39

bitwa na kaloryfery?!

No, no, widzę, że Panowie przodują w aktywności na blogu. Przełamię ten trend i wtrącę coś po damsku!


Pamiętam, kiedy parę miesięcy temu Lion zasugerował mi 6-cio dniowy tydzień ćwiczeń.
Cóż - krótko podsumowałam, że chyba oszalał i never ever!


Dziś, wprawdzie nie poświęcam na ćwiczenia sześciu dni, ale 4 to standard (pomijając drobne momenty demotywacji), w piąty zazwyczaj funduję sobie dodatkowy ruch, w mniej zorganizowanej formie, ale jest.Teraz mnóstwo jeżdżę na rowerku! Czy dobiję do magicznej szóstki?

Tak naprawdę, to nie o liczenie mi chodzi, ale o świadomość zmiany jakiej doznaje każdy kto ćwiczy długo i wytrwale - oto nagroda. Teraz, jak pisze Mariusz_03,  możemy zorganizować festiwal kaloryferów - śmiało wezmę udział :) !


Jaki cel na dalsze ćwiczenia? Utrzymać to co wypracowałam? nieee! chcę więcej! więc sorry, spadam poćwiczyć!

Dodaj komentarz 4 komentarzy
03 22.05.2013, godzina 20:10

Śmiało Baby.. Pokaż kaloryfer - obiecuję, że zobaczysz mój. Marzy mi się pojedynek brzuszków damsko męskich - ale ale - bez tych wszystkich podtekstów. Wszem i wobec chwalicie się ile to i jakich to brzuszków do it. Come on!!! SPARTA!!! :-) Dot - bez urazy...

Witek LIONFITNESS 22.05.2013, godzina 20:27

Kochani! Czuję, że wisi w powietrzu mały pojedynek. Co powiecie na 300 brzuszków in row? Kto pochwali się wynikiem - ale z ręką na sercu? Szczerość w naszym zakładzie pracy to standard :-) Ale: jedno ćwiczenie - brzuszki proste - z nogami ugiętymi, stopy na ziemi. DO oderwania łopatek od ziemi i krótkim przytrzymaniem w górze. 300. Spartan - Mariusz :-)

otka 23.05.2013, godzina 10:36

Panowie, ubawiliście mnie do łez! Hmm, 300 proponujesz? Dobra, padnę - ze zmęczenia , albo śmiechu - ale zrobię.

otka 30.05.2013, godzina 16:30

100. - mało Wam? pewnie z zaciśniętymi zębami zrobiłabym ok. 160, bo czułam , że mam jeszcze niezłą rezerwę, ale , że nie jestem zwierzęciem rywalizującym o przywództwo w stadzie, na dziś wystarczy. Po 12- umierałam ze śmiechu przez samą ideę która przyświeca tym ćwiczeniom, po 70-brzuszku stwierdziłam, że ćwiczę jak paralityk więc ... do "300" dojdę kroczek po kroczku.

25.04.2013, godzina 10:57

ujarzmić plan treningowy :D

aaaale nabałaganiłam ostatnio w ćwiczeniach! 
Podobno plan jest po to by go przestrzegać?! 
Mogę zwalać to na przesilenia wiosenne, zbyt długie zimy, chaos w głowie, albo że zupa była za słona...
Dzisiaj wykonałam wczorajszy trening i powiedziałam sobie dość! Trzeba wrócić do planu, bo inaczej zupełnie się zakręcę :)
Dorzuciłam też większe obciążenie - panowie, proszę nie mylić piórkowego - damskiego obciążenia  z branymi przez was na klatę 120kg :) . Bardzo fajne wrażenie, ból mięśni nie przeszkadza, ale walka toczy się o wytrzymałość.
I ku mojemu zdumieniu, straciłam 2kg?! dużo, mało?  nie walczyłam zażarcie o utratę wagi, ale podoba mi się :)))) , połechtało próżność. Hmmm, ciut więcej wysiłku, to może jeszcze ze 2 stracę?? 
słonecznie pozdrawiam.

Dodaj komentarz 2 komentarzy
Witek LIONFITNESS 27.04.2013, godzina 06:49

Zastanawiam się.. bo patrząc na zdjęcie - dodatkowe 2 kg mogą być tymi 2 za dużo? :-) Chociaż z drugiej strony dzienne wahania wagi to około 2 kg, więc ważąc się rano wpadamy w euforię, a wieczorem w smutek. Ile emocji w ciągu doby :-) Zastanawiam się co może zastąpić owe 120 na klatę w przypadku Kobiet? Może podpowiesz? Starałem się wykazywać maksymalną empatię przez te wszystkie lata i widziałem błogostany w wielu przypadkach: brzuszków, przysiadów, boczków, przeróżnych ćwiczeń w podporach, ale jak zastapić klatę? Nie wiem... Też słonecznie pozdrawiam, życzę dalszych udanych przygód z Lionem :-) i do zobaczenia :-)

otka 23.05.2013, godzina 11:00

... a jednak schudłam :) - sprawdziłam

07.04.2013, godzina 18:15

"Black Swan"

"Black Swan". Oglądaliście ten film? Ilu ludzi - tyle opinii :) , ale z zajęć baletu doskonale pamiętam złotą zasadę: "wszystkie problemy zostają za drzwiami sali baletowej".  Cała głowa, serce i przede wszystkim mięśnie musiały skupić się w 120 % na ćwiczeniach.

Od kilku dni przechodzę "kryzysik" - mam totalny spadek motywacji, ćwiczenia mi nie wychodzą, a myśli odpływają w zupełnie innym kierunku. 

Dzisiaj również nie lepiej...chęci do działania też brak.
A jednak, wykorzystałam przebłysk chwili, przeanalizowałam trening na rowerek stacjonarny, który wcześniej rozpisał na moją prośbę Lion i .... zasiadłam.
Po pierwszych 5-ciu minutach udało mi się wyłączyć z otoczenia i skupić jedynie na jeździe. Po ponad 30 minutach jazdy, spocona jak mysz, zadowolona z siebie, zrobiłam jeszcze "brzuszki".
.... i głowa się też odnalazła na swoim miejscu - ufff, co za ulga i znów złota zasada się potwierdziła.

pozdrowienia dla Was

Dodaj komentarz 1 komentarz
Witek LIONFITNESS 08.04.2013, godzina 20:01

Moja Droga, bardzo dobry film. I nie tylko dlatego, że gra w nim, jedna z moich ulubionych aktorek :-), ale jest właśnie pełen takich smaczków - jak ten, który przytoczyłaś. Nie łatwo niestety rozdzielić mind from the body i zostawić za drzwiami.. Za dużo myślimy.. I najgorzej w takim przypadku zrobić ten pierwszy krok - i w ogóle zacząć.. I co się wtedy okazuje? Dokładnie - owa "złota zasada" :-) że - to działa. Można wyrzucić z głowy wiele rzeczy. To się nazywa steady state.. O tym też pisaliśmy na łamach. To ten ów "błogostan" treningowy, kiedy wydzielają się endorfiny i jesteśmy szczęśliwi.. To najpiękniejszy moment treningu.. Jeśli o tym wiem - mogę się zmotywować, przejść słabości, które osłabiają moją wolę - i dać czadu - bo zaraz nadejdzie 'kop" :-) Ha! Ale się wkręciłem :-) Ale tak to działa. I idą dalej za ciosem - gdzieś wyczytałem naukowe mądrości, że to osłabienie, które czujemy - mam na myśli przesilenie zimowo-wiosenne, jest czymś nieuniknionym :-), handrą, która w mniejszym, lub wiekszym stopniu dopada każdego i jest spowodowana "uderzeniem" promieni słonecznych, po długotrwałej zimowej masakrze.. Trwa około 2 tygodni. Co oznacza że tylko steady state nas może uratować. Czyli - za 20 minut treningu będzie ok. Czyli? Zaczynamy? ...

24.03.2013, godzina 19:57

bez ściemy specjalnie dla T1000 i wszystkich czytających :)

To wcale nie jest odkrywcze, że przy regularnych ćwiczeniach, łatwiej walczy się z grawitacją, a osiągany efekt też jest zdecydowanie lepszy niż ostatni wynik meczu Polska - Ukraina ;P

Dotychczas wystarczał mi remis, który osiągałam ćwicząc wg. planu. Ostatnimi czasy, próbuję jednak podnieść poprzeczkę.

Spróbowałam "Catovni" - zdecydowanie dla twardzieli! ale zadowolenie z siebie niezastąpione :)
Włączyłam w plan ćwiczeń dodatkowe "brzuszki" - :))))))) , widać efekt, oj widać, a to mobilizuje mnie jeszcze bardziej.
Wczoraj, przydarzyło mi się coś nieprzyjemnego, a że inne próby pokonania złości nie pomagały, założyłam słuchawki na uszy, włączyłam muzyczkę na max i wsiadłam na rower stacjonarny... jak już otworzyłam oczy i zatrzymałam machinę, poćwiczyłam jeszcze pół godziny i.... ranyyyy mózg i jego problemy uleciały, za to nogi - ałłł!!!
Fajnie jest :)
Dodaj komentarz 3 komentarzy
Witek LIONFITNESS 24.03.2013, godzina 20:51

Zdecydowanie na nieprzyjemne stany Catovnia jest najlepsza. Zawsze tak robię. Tylko początek jest trudny. Ciężko się zdecydować na trening, kiedy huczy w głowie. Po 10 minutach jestem przeszczęśliwy, że jednak się zdecydowałem. Lubię rozładowywać stresy, to zdecydowanie lepsze :-) no i trening zdecydowanie lepszy niż normalnie, prawda - sądzą po odgłosach :-) Jutro fajniedziałek - wszystko będzie lepiej..

1000 24.03.2013, godzina 21:32

Dotka, czuję się zaszczycony. Jestem twardzielem, ale czasami są sytuacje, że nawet maszyna ma doła:-) Wit ma rację, wtedy trzeba się zmasakrować. Wszystko wraca do normy. Jutro będzie lepiej. Fajniedziałek? Pingwiny rządzą? :-)

otka 24.03.2013, godzina 21:42

Fajniedziałek!

17.03.2013, godzina 19:02

Zrobić lepsze wrażenie niż wiosenne słońce :D

No! Panie i Panowie, nadchodzi nowy czas.
Wiosna, słońce, gorrrąco, a z nimi - zimowe kurteczki lądują w szafie, spódniczki (w przypadku pań oczywiście) ulegają skróceniu, topy trochę bardziej zwiewne, przezroczyste - hmmm. Jednym słowem - chcąc , nie chcąc - odsłaniamy nasze wdzięki, a z nimi na patelnie lądują także mankamenty!
To co,...spinamy mięśnie i zabieramy się do jeszcze cieższej pracy, zanim wiosna zaatakuje w pełni?!
T1000 - przepala obwody i realizuje 150% normy, Basia rzuca wyzwanie przeciętności, Arwena sięga po inspirację u najlepszych, a ja? - też chcę zmienić szafę na wiosenną... więc działamy!

Dodaj komentarz 6 komentarzy
Witek LIONFITNESS 17.03.2013, godzina 19:27

Wiosenne słońce to chwyt marketingowy. Tak naprawdę to słońce cały czas świeci w nas - a z jaką siła - to zależy... od nas samych :-) Moim zdaniem poinno świcić na maksa, zgodnie ze starym dobrym Carpe Diem :-) Dotka - poddaj się szaleństwu :-)

1000 17.03.2013, godzina 19:36

Dotka, oj Dotka! Obwody przepalone :-) Ale T-1000 jest master of pain :-) widze że jesteś socjo :-) fajnie - liczę że dasz ognia w grupie! Tymczasem - gdzie Twoje sprawozdanie? cwiczysz. czy ściemniasz:-) robotboy jest tak naprawdę miękki jak kurczaczek :-)

otka 17.03.2013, godzina 21:24

T1000 - ćwiczę i ściemniam, jak widać na blogu. Przyglądam się wpisom, fajnie, że piszecie o osiągnieciach, ale ja poprostu lubię podejść do tematu w inny/ swój sposób, zamiast pisać o każdym mięśniu po kolei ( i ...nie znoszę "sprawozdań") Na Twoje życzenie zmodyfikuję to ciut w następnych wpisach, a teraz mogę ogólnikowo dodać, nie walczę z wagą, bo jest fajna, staram się raczej utrzymać sprawność fizyczną i kształtne ciałko - to chyba nudny temat w zestawieniu z tym co czytam u innych osób?

oleander 18.03.2013, godzina 06:46

Poczułam się odepchnięta na dalszym plan :-) Ale sama sobie winna.. Znowu przerwa w dopływie prądu. Dzięki za motywację. Wiosenne słońce troszkę przygasiło mój entuzjazm. Ale ćwiczę dzielnie i regularnie. Dopisuję się do paczki :-) Ćwiczeymy wszyscy?

otka 18.03.2013, godzina 13:58

ćwiczymy, ćwiczymy Oleander !! ja mam dzisiejszy trening zaplanowany na późne popołudnie :)

Witek LIONFITNESS 20.03.2013, godzina 06:56

Jeszcze się dołączę, chociaż już wpis jest historyczny :-) Dzisiaj ostatni dzień zimy. Dajemy czadu! Przegonić Łobuza!!! :-))

07.03.2013, godzina 15:00

damsko- męskie kłótnie na temat ćwiczeń

Ponoć podsłuchiwanie i podglądanie świadczą o braku taktu, ale cóż zrobić kiedy jest się świadkiem mimo woli?
Tak właśnie stało się w moim przypadku.

Pewna zaprzyjaźniona para nie zważając na audytorium rozpoczęła między sobą żarliwe dysputy na temat uprawiania sportu...zacytuję tylko fragment:
- on: ależ kochanie ja to robię dla ciebie, chcę ci się podobać, być sprawny i atrakcyjny
- ona: chyba oszalałeś! zawsze po treningach wracasz obolały i jęczysz, że cię wszystko boli!
Nie mnie oceniać, która ze stron ma rację, mogę odwołać się jedynie do własnych doświadczeń.

Ćwiczę... i:

tak - boli, ale fajnie boli- wiadomo które mięśnie pracują;

tak - jęczę, że boli, ale z uśmiechem na ustach, bo wiem, że ćwiczyłam rzetelnie;

tak- jestem bardziej sprawna;

atrakcyjna - tak- dla samej siebie ze względu na siłę charakteru jaką wykazuję ćwicząc wg. planu.

Doszłam do wniosku, że nie ma co szukać wsparcia w partnerce, koledze, babci, wujku - przecież mamy przed oczami :"lionfitness wirtualny klub z realnym wsparciem".

Dodaj komentarz 2 komentarzy
Witek LIONFITNESS 07.03.2013, godzina 15:46

Dotka, wiesz jak poprawić humor, kiedy za oknem chmury, a prognostycy zapowiadają gwałtowny powrót zimy, sztormy, zawieje i zawieruchy :-) Tak - w nas macie pełne wsparcie, poza dzwonieniem w środku nocy, a tak tez się zdarza. "Ratunku! Sztanga mnie przycisnęła!!". Zazwyczaj jest już za późno na interwencję.. Nie trzeba nikogo chyba przekonywać do starej dobrej filozofii, że Kobiety są z Wenus, a my skąd? Z Marsa oczywiście. Na każdym polu życia, w każdej sytuacji :-) Dotyczy to również treningu, aktywności ruchowej. Aczkolwiek. Tutaj wprowadziłbym swoje ukochane stwierdzenie: fitnesochizm. I zaproponował nowy podział: na tych co są fitnesochizmozależni (trudne słowo :-) i .. nie są, bo po prostu be, albo nie panimaju. Stanowczo jestem fitnesochizmozależnym w pełnym tego słowa znaczeniu i znam te sytuacje wzdłuż i wszerz. I tak będzie zawsze. Ale jak mamy na coś ochotę - to po prostu róbmy to. Może zarazimy innych? Z tą myślą pozostawiam :-) i ruszam przekonywać innych - bo w końcu wiosna za pasem :)

otka 07.03.2013, godzina 21:19

Ooooby jak najmniej nocnych interwencji! Aż strach pomyśleć! Widzę, że ćwiczysz nas także ze słowotwórstwa i językołamania - "fitnesochizmozależni" czytałam 4 razy na głos - no dobrze pracujemy nad formą w sposób kompleksowy :)

27.02.2013, godzina 18:29

entuzjaści fitnessu??

Otwarcie i bez zażenowania przyznaję, że nie jestem zagorzałą fanką fitnessu.
Lubię i doceniam każdą formę ruchu jednak przez 15 lat preferowałam tylko jedną dziedzinę, zupełnie różną i byłam jej 100% wierna.
Niestety przyszedł moment kiedy musiałam zrezygnować ze swojego ulubionego zajęcia i przez długi czas nie podjęłam próby znalezienia dla siebie "zastępnika" lub odszukania innej formy aktywności, którą mogłabym uprawiać z pasją. 
Po pewnym czasie ciało - dotąd przyzwyczajone do regularnego i intensywnego wysiłku - zaczęło się "nudzić" brakiem ruchu. Postanowiłam, że poćwiczę w domu, zabrakło mi jednak weny i samodyscypliny. Zaczęłam więc chodzić do fitness klubu na różnego rodzaju zajęcia - bpu, tae-bo, aerobik, joga itp.. Już wtedy poczułam się znacznie lepiej.
Mój system pracy jest mocno nieregularny, co spowodowało, że wielokrotnie zmarnowałam zapłacony uprzednio karnet, a i samopoczucie spadało wprost proporcjonalnie do liczby opuszczonych zajęć.
Zarzuciłam ćwiczenia w klubie, wiedziałam jednak, że muszę coś robić i wtedy znalazłam lionfitness. Przyglądnęłam się temu projektowi z ciekawością, zastanowiłam, spróbowałam i choć należę do społeczności od niedawna, to przyznaję, że jest to strzał w dziesiątkę. Wszystko jest precyzyjnie dookreślone, ćwiczenia opisane i pokazane, plan układam pod siebie, a jeśli w dany dzień nie mogę ćwiczyć to wracam do treningu w kolejny dzień i mimo że ćwiczę w domu, to jednak czuję delikatnego "bata" nad sobą i wyrzuty sumienia zwłaszcza gdy w planie treningu zobaczę wpis "wykonano 0%" (to też motywuje :) ).
W dalszym ciągu nie jestem wielką entuzjastką fitnessu, ale z zapałem podchodzę do samego celu jaki realizuję dzięki portalowi - sprawne i ładnie utrzymane ciało, co też doskonale buduje samopoczucie.
Wniosek? Oczywisty!! Dzięki Master Lion :)
Dodaj komentarz 2 komentarzy
Witek LIONFITNESS 01.03.2013, godzina 00:21

Droga Dotko, można by powiedzieć, że Twoje słowa są balsamem na duszę Liona :-) Nic tak nie cieszy autorów, jak trochę ciepłych słów. Bardzo dziękuję - dziękujemy - w imieniu całego Zespołu. Jesteśmy do Twojej dyspozycji - pamiętaj o tym. Będziemy Cie wspierać i motywować - tak, żeby nie zdarzały się wpisy "wykonano 0%" :-) Po to właśnie jesteśmy.. Fenomen Wirtualnego Klubu z realnym wsparciem.. Czasami sam się dziwię, jak różne rzeczy i zdarzenia nas motywują i powodują zmianę swoich przyzwyczajeń albo dodanie nowych. Właśnie wstaję na nogi, po masakrycznym procesie chorobotwórczym i dają się we znaki moje przyzwyczajenia ;-) które już chyba pozostaną we mnie na zawsze - kózka chce znowu biegać, skakać, pływać.. Wydaje mi się, żeby przyzwyczajenie weszło tak naprawdę w krew i stało się - "nawykiem" musi chyba sprawiać przyjemność? Czy nie jest przyjemne oglądanie zmian w samym sobie i cieszenie oka :-) Życzę Ci jako nowej blogerce, ale już użytkowniczce Lionfitness z długim stażem, czerpania wielkiej przyjemności z ćwiczeń i osiągania celów, które sobie założyłaś. Na wsparcie z naszej strony możesz liczyć!

1000 01.03.2013, godzina 10:48

Namówiłaś mnie, chociaż już jestem namówiony :) I koniecznie zaznaczaj wykonanie treningu - to daje kopa :-) I koniecznie pisz, jak Ci idzie - fajnie się czyta, że inni tez sobie dają w skórę :-) Do miłego..

Regionalny Program Operacyjny

Fundusze Europejskie dla rozwoju regionu łódzkiego
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego