Jeszcze nie wybrano celu bloga.
Miasto:
Wiek: 52
Aktualna waga:68.00 kg
Wzrost: 167 cm
od 22.01.2013
Liczba treningów
- 0
Spalone kalorie
- 0
Zrzucone kilogramy
- 0
11.02.2013, godzina 23:52
niestety weekend za nami....ale nie byl to czas leniwy..oprocz zwyklych zajec zwiazanych z proza dnia codziennego byl i czas na sportowe przyjemnosc...a wiec w sobote i w niedziele udalo mi sie wyrwac na basen....w sobote bylo mega cudnie bo mialam caly tor dla siebie-a oprocz mnie na basenie bylo jeszcze 2 osoby plywajace i 2 ratownikow;)i z tej radosci plywalam cale 30 minut bez zadnego odpoczynku i bez zadnej przery!!!i w niedziele byla powtorka i dokladnie 30 minut w tym z 15 basenow crawlem....czulam sie swietnie jednak moja skora niekoniecznie...jednak moczenie sie w chlorze dzien po dniu nie jest najszczesliwszym pomyslem....a dzis byl zgodnie z rytmen tygodniowym squash!!!swietnie spedzony czas!!!!
Iwo, gratuluję!!! Z wielką przyjemnością ogłosiliśmy wczoraj wyniki konkursu na prowadzenie bloga i podzielenie się swoją historią treningu. Z przyjemnością śledziliśmy Twoje postępy, entuzjazm i systematyczność. Żeby nas więcej było :-) ale - z drugiej strony, ktoś musi zrobić ten pierwszy krok.. :-) Powodzenia w dalszych działaniach - i pamietaj - masz nasze pełne wsparcie!!
08.02.2013, godzina 20:03
03.02.2013, godzina 13:20
Witam Cie serdecznie Iwo:-) Juz po niedzieli co prawda ale życzę miłego tygodnia z kolei :-) i rzucam się w wir pracy - treningu oczywiście - dzisiaj po południu!
iwo.maz obserwuję Twoje poczynania od jakiegoś czasu i.... zazdroszczę Ci:) zapału, wytrwałości, samozaparcia! tak trzymaj!
co za siła charakteru! rewelacja!
31.01.2013, godzina 22:16
30.01.2013, godzina 21:32
ciezko byc systematycznym...oj ciezko...zwlaszcza jesli chodzi o cwiczenia..oj jak latwo o wymowke i wykret....ustalilam sobie dni cwiczen: poniedzialek-squash, wtorek i piatek silownia+cardio a w niedziele basen. hmmm..nie jest latwo byc systematycznym....a najciezej jest gdy wypadne z rytmu...wtedy dopada mnie zespol mataczenia;)...a co najgorsze wystarczy 1 a maksymalnie 2 tygodnie bez cwiczen...zupelnie wypadam z rytmu...wolami nie mozna mnie zaciagnac na cwiczenia...po takim break'u najprzymjemniej jest cwiczyc sztuke pilotazu...tylko ze na kanapie przed tv...brrrr ....przerobilam taka przerwe kilka razy i wiem jakie to zgubne jest dla organizmu i skutki sa naprawde oplakane....organizm przyzwyczajony do systematycznych cwiczen i do gospodarowania we wlasciwym rytmie energia gdy tylko odpuszcze cwiczenia wariuje...nie wie co ma zrobic z nadmiarem energii...i odklada wszystko ....zaczynaja sie pojawiac bogate w tluszczyk oponki...grrrrr...straszne naprawde nie polecam cwiczen sporadycznych wykonywanych w wolnej chwili. w moim przypadku organizm wariowal i fatalnie obrastal w tluszczyk...a wiec systematycznosc prosze panstwa to podstawa sukcesu!!!
hmmmmm...a dzis obejzalam swietny material na brzuch na stronie lionfitness'u.....killer brzuch...super musze sprobowac...przypomina mi to troche znana powszechnie 6w....sprobuje jednak wasza propozycje bo wyglada zachecajaco....i bardzo mi sie podoba ze przegladajac strony zwiazane z cwiczeniami i dieta co raz czesciej znajduje artykuly z tego wlasnie portalu...super...a artykuly naprawde ciekawe...
ok...a teraz spowiedz z dnia dzisiejszego- dzis wyjatkowo przesuniecie cwiczen wtorkowych na srode (ha..ha..ha-t w ramach systematycznosci;))..a wiec cardio+silownia. rozgrzewka 10 min na biezni, potem cykl cwiczen ze sztangami i hantlami...i to jest do przezycia najgorsze sa przysiady i wykroki z obciazeniami...oj pot sie lal i to bardzo ale mam nadzieje, ze nie pojawia sie znienawidzone przezemnie zakwasy....potem byly brzuszki na laweczce ale po obejzeniu na portalu killer brzuszkow bede chciala je w przyszlosci wdrozyc do mojego planu cwiczen bo sa bardzo zachecajace....a na zakonczenie tradycyjny steper-30 minut...to lubie....
ach jak bylo milo na cwiczeniach......byle do piatku-to kolejny dzien cwiczen....a wiecie, ze cwiczenia uzalezniaja???':) tak, tak...brzmi to niewiarygodnie ale....sa i takie przypadki....to takie zdrowe uzaleznienie:):):)oby jak najwiecej takich uzaleznionych bylo:):):)
:-) bez słodzenia :-) wiem, że killer brzuch i inne pomysły są dobre :-) to całe nasze życie, doświadczenie i wiedza. Tylko czerpać garściami :-)) ale tak naprawdę.. bardzo się cieszę, że znajdujemy uznanie. I - jak zawsze służymy pomocą - z realnym wsparciem! Jak jestesmy w temacie brzuszków - polecam talię osy - filmik z treningiem izometrycznym - fajnie połączyć z regularnym treningiem - polecam.. "a boczki teraz sobie przypieczemy".. jak mówił płk Kuklinowski we "Wołodyjowskim" :-) masakra! I w podsumowaniu - nareszcie prawidłowe spostrzeżenie dotyczące całej naszej aktywności - jest po prostu jak narkotyk. Z tego się nie wychodzi :-)) CU!
29.01.2013, godzina 11:05
wczorajszy meczyk squasha byl rewelacyjny...czuje sie super zrelaksowana....lezjsza....i przeszczesliwa...nastapila mega produkcja endorfin....dzis nie widze szarosci za oknem...dzis widze piekny dzien i usmiechnietych ludzi....i tu kolejny plus aktywnosci fizycznej... podczas cwiczen zapominamy o stresach, nerwach, nieprzyjemnych chwilach....nie raz niechce sie isc cwiczyc...czuje sie baaardzo zmeczona....i wydaje mi sie ze nie mam sily ruszyc ani reka ani noga... i ide jak na cwiczenia jak na szafot....tymczasem podczas cwiczen regeneruje sie calkowicie...gdy koncze trening jestem innym czlowiekiem...wypoczeta, zrelaksowana i usmiechnieta!!!takie cudowne dzialanie maja cwiczenia!!!
Steady State działa :-) jak często tak jest - parafrazując - idę jak na szafot.. Tymczasem wystarczy 10-15 minut i świat nabiera kolorów. Wspaniale to opisałaś :-) Dzisiaj na przykład jestem zmasakrowany po wczorajszym dniu - długim, trudnym, z ciężkim treningiem, zakończonym jeszcze meczem w piłkę nożną. Ledwo chodzę. Za 10 minut ruszam na spinning, który prowadzę z zaawansowaną grupą, ale rozpiera mnie radość - bo to tylko chwilowe uczucie słabości :-) jak tylko dotrę do klubu i wsiądę na rower wszystko minie. zrobię co prawda dłuższą rozgrzewkę :-) żeby osiągnąć owe steady state (to ten moment kiedy zaczynamy się dziko śmiać podczas treningu :-) i dam czadu. Jak cudownie działają ćwiczenia!!! :-)
28.01.2013, godzina 15:43
hmmm....nie jest latwo systematycznie cwiczyc a co dopiero pisac o cwiczeniach...no ale postarajmy sie... a wiec postaram sie nadrobic zaleglosci..
25.01.2013 - wizyta w klubie i cwiczenia....jednak zle rozsysponowalam swoj wolny czas i w polaczeniu z gigantycznymi korkami na miescie na cwiczenia pozostalo mi zaledwie 45 minut. malo na pelny trening. postanowilam ten czas maksymalnie wykorzystac na cardio a cwiczenia na silowni odrobic nastepnym razem. a wiec na poczatek 20 minut na elipsie a potem bieg z predkoscia 9,2 na biezni o pochyleniu 0.5...bylo super..taki lekki truchta ale wystarczajaco mozna sie zmeczyc prze 25 minut...na tyle zwiczen mialam czasu. a jesli chodzi o diete to 1500 kal z barzdzo malymi grzeszkami udalo mi sie utrzymac.
26.01.2013 - odpoczynek i czas na regeneracje miesni ale dieta 1500 kal z troche wiekszymi grzeszkami - gdyz maialm starszna potrzebe zjedzenia miesa a wiec bylo extra 300 gr gotowanej piersi z kurczaka;)
27.01. 2013 - niedziela. w niedziele chadzam na basen. bardzo lubie ten czas okolo poludnia na moim basenie niezawielu chetnych. wiec korzystam z tego. staram sie przeplynac 1km. zajmuje mi to 36-40 min. ale uwielbail ten czas. niestety moj crawl nie jest najlepszy wiec plywam ...kryta zabka...ale staram sie podciagnac w crawlu...a jesli chodzi o diete...uuuu nie spisalam sie...byl duuuuuzy grzech...kawalek ciasta orzechowego..nawet nie chce myslec ile to kalorii..ale biorac pod uwage ze na dworze trzaskajacy mroz.....
28.01. 2013 - poniedzialek - hmmma dzis biegne na squasha....to po basenie moje ulubione zajecie....polecam!!!!.
Pełne rozgrzeszenie :-) zwłaszcza ten niedzielny kawałek ciasta orzechowego - raz w tygodniu dyspensa :-) częściej będzie zakrawało na nawyk, ale raz - dla pełnego zdrowia psychicznego nawet trzeba :-) nie popieramy obłędu (chociaż fitnesochizm tak..) poza tym - jesteś w pełni rozgrzeszona, biorąc pod uwagę, że dwa poprzednie dni były bardzo energochłonne.. Squash - super. Można się zdrowo zmasakrować :-) I coś mi sie wydaje że ta dieta 1500 kcal to trochę za mało biorąc pod uwagę Twoją aktywność :-)
24.01.2013, godzina 19:02
...hmmm... male opoznienie..obiecalam sobie, ze bede codziennie dzielic sie z Wami moimi dzialaniami zwiazanymi z utrzymaniem wagi......a wiec trening zgodnie z zaleceniem cardio i silownia...na poczatek 10 minut rozgrzewki na elipsie. po rozgrzewce to co najgorsze cwiczenia z hantlami i sztangami..zadne tam maszyny - bo jak wszyscy wiemy maszyny sa za latwe...tak twierdzi trener w klubie....a wiec wszystkie cwiczenia wykonuje na przemian w 3 seriach po 12 powtorzen:
- podciaganie sztangi po udach na przemian z wyciskaniem hantli na laweczce....uuuuu ciezko...
- klekanie z wykopem na przemian z podnoszeniem hantli...oj uda bola,
- potem przysiady na przemian z pompkami.....oj leje sie pot
a potem brzuszki - wiec 3 serie po 25 szybkich spiec na przewian z podnoszeniem nog do pionu......bylam wystarczajaca wykonczona...
ale to nie koniec na podsumowanie powrot na cardio...i uwienczeniem cwiczen wczorajszych bylo 30 minut na steperze przy max. pulsie 145...bylo super!!!!
cwiczac na steperze obserwowalam innych cwiczacych i dziwie sie tym ktorzy marnuja swoj czas udajac ze cwicza na rowerkach. osoby te maja przed oczyma jakas gazete i leniwie od czasu ruszaja nogami....mam jedno pytanie - czy nie szkoda czasu????
a co do diety 1500kal- wczoraj zgrzeszylam 2 kostkami ptasiego mleczka....a dzis tzrymam sie dzielnie...jeszcze;)
a jak wam idzie walka z tluszczykiem???
Jak miło :-) morderczy obwodzik zakończony Cardio! I do tego całe ciało - super! Bardzo dobrze że przekładasz ćwiczenia na górne i dolne partie, a na podsumowanie brzuch. Jak długo zajmuje cały trening i jak długie przerwy robisz? Cardio na zakończenie nie powinno byc za mocne, więc tętno ok 140 max. Proponuję na dzień jutrzejszy trening Cardio interwałowy - polecam któryś na naszej puli :-) Co do uwagi z marnowanie czasu przez uzytkowników Klubów (gazety, tętno 120, przebieranie nogami), to jest to złożony problem, który jest hybrydą niewiedzy z lenistwem :-) Trzeba dostać w skórę, żeby były efekty. Do tego nie potrzeba teorii wysiłku fizycznego tylko obserwacji na własnym ciele. Pocimy się, zalewamy potem, mamy mega spalanie, spalanie Wolnych Kwasów Tłuszczowych nawet kilka godzin po hard wysiłku - to podstawa dobrego treningu :-) Co do diety - 1500 to niewiele biorąc pod uwagę ciężki trening. Nie czujesz osłabienia? I nie przejmuj się ptasim mleczkiem. Poszło w zapomnienie. A jest efektem zwiększonego zapotrzebowania na węglowodany..
22.01.2013, godzina 20:18
czas plynie do przodu a z nim wprost proporcjonalnie oponki na brzuszku....grrr...znacie to uczucie???ciesze sie ze nie jestem osamotniona;)trzeba zatrzymac w zyciu to co mozna...a najlepiej to co najlepsze...czas zawsze bedzie plynal do przodu i na to nie mamywplywu... ale zatrzymac mozna figure...tylko troche pracy to kosztuje...nic darmo nie ma..niestety nie naleze do tych z idealna figura...wiek, siedzaca praca, zerwanie z nalogiem palenia to wszystko bardzo sprzyja rozrostowi tluszczyku....5 lat i 10 kg!!stop!! pora powstrzymac to bo podaza to w zlym kierunku....jestem za mloda by byc ociezala....jestem za mloda by nie moc dynamicznie i lekko poruszac sie...nie naleze do kanapowcow...raczej staram sie cigle gdzies wybywac i nie sklamie gdy napisze, ze bardzo czesto w wolnej chwili obieram kierunek zwiazany z ruchem i aktywnoscia sportowa....ale jak doswiadczenie pokazalo nie wystarczy bywac na silowni i cwiczyc byle jak bo- juz to doswiadczylam- nie ma to wplywy na sylwetke...trzeba ulozyc rozsadny trening...i drugi warunek dieta-wlasciwa dieta to druga polowa sukcesu!!!ale dla mnie pozytywana strona cwiczenia jest super samopoczucie....i to jest to co ciagnie mnie zawsze w ierunku sportu....endorfinki ktore pobudzam czy to na biezni czy to na basenie czy tez na squash'u sa niezastapione...polecam ....zycie jest zdecydowanie piekniejsze dzieki nim.....
to tak tytulem wstepu...
a jak dzis walczylam o endorfinki i wytopienie tluszczyku z bioder???ha!!!dzis byl moj ulubiony squash!godzinka na korcie...to poprostu super zajecie a jaka mega odskocznia..nie myslcie sobie ze jestem wyczynowcem..nie zaledwie od 2 lat w miare systematycznie z kolega z pracy szlifujemy swoje zdolnosci na parkiecie....dla mnie to bardzo przyjemny czas i super wysilek...schodzac po godzince z parkietu moge wyzymac koszulke...ale odplywam z radoscia...plecam szczerze... pamietam jak 2lata temu pierwszy raz z duza niesmialoscia weszlam na parkiet....i pamietam jak po tym pierwszym razie poznalam dokladnie wszystkie miesnie w moim ciele...mega zakwasy przez 4 dni..plakalm...ale nie poddalam sie!!!
no ale oprocz cwiczen jeszcze dieta i tu jest problem..staram sie trzymac 1500 kal..no ale same wiecie..nie jest lekko....dzis zgrzeszylam zjadlam 1/4 snikersa......ups...a dzien sie jeszcze nie skonczyl...postarm sie .....
Fundusze Europejskie dla rozwoju regionu łódzkiego
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego